niedziela, 9 marca 2014

zawód psycholog po UW, czyli cierp inteligencie

Moim zdaniem po studiach psychologii nie ma co myśleć w pełni poważnie o zawodzie psychologa, zwłaszcza terapeuty. Potwierdziły się moje obawy, gdy poznałem opinie PTP, iż studia są czysto akademickie i dlatego po skończeniu ich nie można mówić o  zawodzie psychologa a szczególnie właśnie w przypadku terapeuty.
PTP daje oczywiście pewne możliwości, takie jak przynajmniej roczne darmowe staże, certyfikowane kursy psychoterapii o koszcie do kilkudziesięciu złotych, czyli bez realnej alternatywy dla zwykłych wrażliwych zdolnych ludzi. Nawet niemożliwa jest superwizja kogoś doświadczonego jeśli nie ukończyło się kursu, w którym certyfikowany był superwizor.
Chyba, że na zasadzie wróża, zasłaniającego się psychologicznym teoretyzowaniem, i uczącego się na błędach. Zawsze znajdzie się ktoś, kto poczuje się lepiej, bo ktoś kto mieni się specjalistą i obdarza go uwagą, ale to przekreśla w oczach PTP.
Na studiach uznałem, że dalsze uczestnictwo w tym klimacie sprawiłoby, że staję się nieautentyczny, teoretyczny. Z pewnym bólem wolałem wybrać inne zajęcie i ścierać się z życiem. Sprawdzić, co zostanie z psychologicznego nauczania.
Doszedłem do wniosku, że realna psychologiczna wiedza to taka, która działa wyłącznie w praktyce, oparta jest na uważności i umiejętności wczuwania się, i cierpliwego odbierania wrażeń, na bezpośrednim kontakcie z uczuciami, emocjami, instynktami, tym co esencjonalne, mocnym kręgosłupem, bez nadmiernego uruchamiania teoretyzowania i przekonywania innych do przyjmowania poglądów konkretnych szkół psychologicznych.

Chciałbym uczulić tych, którzy zarówno w czasie tych studiów oraz po ukończeniu, spodziewają się realnej pracy, przed bezkrytycznym wchodzeniem w środowisko psychologii, które bardzo nieharmonicznie oscyluje między  mechanicznymi asocjacjami na temat psychologii a realną nauką.

Pozdrawiam
Joachim

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz